czwartek, 30 czerwca 2016

Klęska Nowej Armii Syryjskiej w operacji za liniami wroga. Państwo Islamskie odpiera śmiały atak rebeliantów na miasto al-Bukamal.

Bojownicy NSyA podczas treningu spadochroniarskiego (foto: @Mzahem_Alsalum).

Ugrupowania rebelianckie pod przewodnictwem Nowej Armii Syryjskiej, grupy dezerterów z armii rządowej zorganizowanych i wyszkolonych przez USA i Jordanie do walki z IS, przeprowadziły zaskakującą ofensywę na położne przy granicy z Irakiem miasto al-Bukamal. W śmiałej operacji o kryptonimie "Dzień Gniewu" kilkuset rebeliantów zaatakowało strategiczne dla Państwa Islamskiego, położne na granicy syryjsko-irackiej ponad 100 tysięczne miasto al-Bukamal, główny bastion organizacji w tym regionie. Atak rebeliantów wspieranych przez lokalne milicje plemienne i, wg. niektórych źródeł zagraniczne siły specjalne, z czasem się jednak załamał, a przegrupowane siły IS zdołały wczoraj odbić ostatnie lokacje w mieście i wokół niego oraz zmusić atakujące siły do ponownego odwrotu na pustynię.

Operacja "Dzień Gniewu" została ogłoszona 28 czerwca za pośrednictwem twitterowego konta Nowej Armii Syryjskiej (NSyA), na którym opublikowano oświadczenie informujące o rozpoczęciu operacji "wyzwolenia" przygranicznego regionu al-Bukamal w południowo-wschodniej Syrii. Tego samego dnia oddziały NSyA przeprowadził z pomocą lotnictwa Koalicji desant helikopterowy na tyłach sił IS w rejonie opuszczonej bazy lotniczej Hamada na północ od miasta al-Bukamal. Równolegle do desantu na tyłach wroga, oddziały NSyA i sojuszniczych milicji Wolnej Armii Syryjskiej (WAS) rozpoczęły rajd przez pustynię w stronę miasta, w trakcie którego drogę torowały im naloty samolotów Koalicji na pozycje IS. Wstępne raporty o walkach z 28 czerwca były bardzo optymistyczne dla rebeliantów. Siły naziemne atakujące okolice miasta z południowego zachodu miały zająć szereg pozycji IS na rozległym pustynnym obszarze rozciągającym się pomiędzy miastem, a przejściem granicznym al-Tanf z Jordanią, gdzie normalnie stacjonuje NSyA. Jednocześnie w mieście miały uaktywnić się uśpione komórki rebelianckie, które związały walką stacjonujące tam oddziały IS. Raporty ze źródeł pro-rebelianckich i związanych z NSyA informowały o szeregu infiltracji pozycji IS wokół miasta i w nim samym. Walki toczyły się także na południe od al-Bukamal, w okolicach przejścia granicznego Al-Qa'im oraz na północy, w rejonie bazy Hamada, gdzie oprócz desantu helikopterowego miało także, wg. NSyA, dojść do operacji desantu z powietrza. Choć nie udało się potwierdzić tej informacji, byłby to pierwszy przypadek operacji powietrzno-desantowej w trakcie trwania konfliktu syryjskiego. Warto zauważyć, że kilka dni przed operacją NSyA udostępniła zdjęcie z treningu swoich bojowników w przeprowadzaniu takich akcji.
Na tym etapie działań wydawać by się mogło, że NSyA zaliczy swój pierwszy poważny sprawdzian, jakim było zajęcie al-Bukamal i przerwanie linii komunikacyjnych IS pomiędzy Irakiem i Syrią.

Pojazdy NSyA w pobliżu al-Bukamal. 



Powstała w drugiej połowie 2015 roku Nowa Armii Syryjska została zorganizowana, wyszkolona i uzbrojona przez USA i Jordanię do walki z IS na pustynnych obszarach południowej Syrii. Ugrupowanie wchodzące w skład Frontu Autentyczności i Rozwoju (Asala wa-al-Tanmiya), innego sojuszu ugrupowań zbrojnych wspieranych przez USA, nie odnosiło jednak jak dotąd żadnych spektakularnych zwycięstw przeciwko Państwo Islamskiemu, a obszar działalności grupy liczącej kilkuset bojowników ograniczał się do okolic niewielkiego przejścia granicznego al-Tanf z Jordanią. W maju siły IS przeprowadziły atak samobójczy na bazę NSyA w al-Tanf, zabijając wielu członków ugrupowania, a w czerwcu w wyniku bombardowań przeprowadzonych przez rosyjskie lotnictwo grupa straciła kolejnych bojowników i zapewniony przez USA i Jordanię sprzęt wojskowy. Wydarzenia te poczyniły pewne spustoszenia w ugrupowaniu i doprowadziły do tarć między USA a Rosją. Pojawiły się także pytania o dalsze zdolności ofensywne i defensywne grupy, poziom jej skuteczności w walce z IS oraz o morale panujące w ugrupowaniu, które nie wyglądało wtedy na zbyt wysokie.
Bitwa o opanowanie al-Bukamal rozpoczęta przez NSyA i sojusznicze siły 28 czerwca mogła być pierwszym błyskotliwym zwycięstwem tego ugrupowania w walce z IS, a pierwsze godziny walk i początkowe postępy NSyA mogły sprawiać wrażenie, że cel ten jest możliwy do osiągnięcia. Dopiero wydarzenia kolejnego dnia miały pokazać, jak błędne było to przekonanie.

Pojazd z logiem NSyA zdobyty przez IS.



















Stacjonujące w regionie siły Państwa Islamskiego nie pozostały oczywiście bierne na atak rebeliantów na al-Bukamal i jego okolice. Zaalarmowane oddziały IS zostały natychmiast postawione w stan gotowości i podjęły odpowiednie działania nie tylko w samym mieście, ale także w innych częściach regionu. W położnym na północ Al-Majadin, gdzie w przeszłości doszło do incydentów i wystąpień przeciwko IS, skutecznie jednak tłumionych przez organizację, Państwo Islamskie podjęło działania prewencyjne polegające na odcięciu dostępu do internetu dla miejscowej ludności i rozstawieniu dodatkowych checkpointów w mieście. W samym al-Bukamal wg. źródeł pro-rebelianckich rozpoczęto tłumienie działań rebelianckiej piątej kolumny oraz masowe aresztowania rzekomych sympatyków oraz uśpionych agentów rebelianckich.

Kontratak przegrupowanych oddziałów IS rozpoczął się 29 czerwca. Bojownicy Państwa Islamskiego szybko wyparli siły rebelianckie z obrzeży miasta oraz bazy lotniczej Hamada i pobliskiej miejscowości, po czym zmusili je do odwrotu przez pustynie w kierunku al-Tanf. Ataki IS skupiły się także na liniach zaopatrzeniowych NSyA ciągnących się przez pustynne pustkowie, gdzie wycofujące się oddziały rebelianckie miały dodatkowo wpaść w zasadzkę. Według komunikatów agencji informacyjnej IS, Amaqa, zabitych zostało 40 rebeliantów, a 15 dostało się do niewoli. Znaczne straty rebeliantów potwierdziło pro-rebelianckie Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka, według którego bojownicy utracili ponad 25 zabitych i rannych. Porażkę i odwrót sił rebelianckich spod Al-Bukamal potwierdził także rzecznik NSyA Muzahem al Saloum. W komunikacie NSyA opublikowanym już po nieudanej ofensywie grupa przyznaje się jednak do straty zaledwie kilku bojowników (wg. źródeł związanych z NSyA od 3 do 5) oraz twierdzi, że w trakcie operacji śmierć poniosło 20 członków IS. Nieznane są straty innych ugrupowań biorących udział w walkach, m.in. związanej z WAS brygady Ahmad al-Abdo Martyrs Forces czy miejscowych sił wspierających rebeliantów.
Prawdopodobnie w ramach ograniczania szkód i ratowania twarzy grupa zmieniła również retorykę i posłużyła się w komunikacie określeniem "głębokiego rajdu na terytorium IS" do opisu nieudanej ofensywy na miasto.

Bojownicy IS rozładowują zdobyte uzbrojenie.


Teorię o rajdzie za linie wroga mającym na celu wywołanie chaosu w szeregach IS w regionie, który był dotąd uważny za stosunkowo bezpieczny i spokojny dla organizacji, mogłoby potwierdzić co prawda zaangażowanie zbyt małej liczby bojowników rebelianckich do opanowanie tak dużego, kluczowego da IS miasta, jednak należy sobie zadać pytanie czy NSyA i sojusznicze siły nie poniosły zbyt dużej ceny za taką operację, marnując zasoby ludzkie i sprzęt na ofensywę, która nie przyniosła żadnych widocznych rezultatów. Państwo Islamskie, które w ostatnim czasie nie może się pochwalić zbyt wieloma sukcesami, postanowiło wykorzystać ważne zwycięstwo na polu propagandowym i  kuć żelazo póki gorące publikując niemal natychmiast zdjęcia z łupami wojennymi (ghanima) i nagrania ze zdobytym rebelianckim sprzętem oraz egzekucją schwytanego bojownika NSyA. W ręce IS wpadło kilka technicalsów i ciężarówek, pewne ilości uzbrojenia, m.in. moździerze, broń lekka, amunicja oraz sprzęt satelitarny, co może sugerować, że NSyA miała w planach coś więcej niż tylko "rajd".

Operacja NSyA doprowadziła również do ujawnienia się i wystawienia na odwet IS tzw. uśpionych komórek w mieście. Nie jest jasna skala tego zjawiska i jakie miało ono wpływ na ewentualne walki o miasto, lecz można przypuszczać, że był on niewielki. Dla mieszkańców al-Bukamal kolejne dni będą bardzo nerwowe i niespokojne. IS z pewnością rozpocznie kampanię tropienia rzekomych sympatyków rebeliantów w mieście, a karą za działalność skierowaną przeciwko Państwo Islamskiemu jest śmierć, często bardzo brutalna, co udowodniło niedawne nagranie z Rakki, w którym IS przeprowadziło egzekucje pro-rebelianckiego aktywisty zabitego miniaturową bombą umieszczoną w jego własnej kamerce, czy kolejne nagranie opublikowane być może nieprzypadkowo w dniu ofensywy. W brutalnym video bojownicy IS ścinają głowy pięciu mężczyznom podejrzewanym o kontakty właśnie z Nową Armią Syryjską.

Klatka z filmu IS. 


Niezależnie od tego, czy bitwa o al-Bukamal była "tylko" rajdem, czy może faktyczną próbą opanowania miasta, operacja zakończyła się klęską rebeliantów i zwycięstwem IS, które utrzymało kluczowe miasto, pomost między Irakiem a Syrią. Klęska ta nie była tylko porażką militarną, ale także wizerunkową, również dla sił zewnętrznych wspierających Nową Armię Syryjską. Mowa tu oczywiście o Jordanii i przede wszystkim USA. Po spektakularnej porażce programu szkolenia rebeliantów w połnocnej Syrii w zeszłym roku, USA skierowało swą uwagę na inne grupy rebelianckie walczące z IS w Syrii. Na północy kraju siły rebelianckie okazały się zbyt niekompetentne, aby stawić czoła dobrze zorganizowanemu Państwu Islamskiemu, dlatego USA zaangażowało się we wspieranie sił kurdyjskich, a potem zbudowanych na ich podstawie Syryjskich Siłach Demokratycznych. Na południu kraju głównym ugrupowaniem wspieranym przez USA została właśnie Nowa Armia Syryjska. USA napotkało jednak znaczne trudności w budowaniu formacji i pozyskiwaniu rekrutów, którzy byliby gotowi walczyć wyłącznie z IS, co było warunkiem dołączenia do programu. Walka z wojskami rządowymi prezydenta Asada nie wchodziła bowiem w grę.

W obliczu kolejnej porażki NSyA w próbie ekspansji na terytoria kontrolowane przez IS i strat jakie poniosła grupa, na ta chwile wciąż jeszcze w pełni nieznanych, lecz być może mających znaczny wpływ na zdolność operacyjną ugrupowania, USA być może będzie musiało przemyśleć dalsze wsparcie dla tej grupy. Nieudana, słabo przeprowadzona i zaplanowana operacja sił, które nie zdołały prawdopodobnie uzyskać wystarczającego wsparcia od mieszkańców miasta, pomimo zrzucanych ulotek wzywających do powstania przeciwko IS, może po raz kolejny doprowadzić do zwrotu w amerykańskiej strategii walki z IS i budowania sunnickich sił do zwalczania tej organizacji. Według amerykańskiego analityka Michela Horwitza, Nowa Armia Syryjska będzie "skończona"[1.] jeśli nie zdoła się przegrupować i ponownie zaatakować. Analityk twierdzi także, że jeśli ofensywa nie będzie kontynuowana, to będzie to "poważne potknięcie w amerykańskiej polityce w Syrii"[1.] oraz zwiastuje zwiększenie wsparcia dla Syryjskich Sił Demokratycznych jako oddziałów zdecydowanie bardziej skutecznych w walce z Państwem Islamskim.

[1.] Liz Sly, Islamic State routs Pentagon-backed Syrian rebels in fresh setback for U.S. strategy, Washington Post (30.06.2016).

czwartek, 23 czerwca 2016

Państwo Islamskie kontratakuje. Klęska wojsk rządowych w ofensywie na Rakke.

Bojownicy IS podczas ataku na wojska rządowe. W tle checkpoint SyriaTell. 


Całkowitą porażką zakończyła się najnowsza ofensywa syryjskich sił rządowych w kierunku miasta Rakka, stolic kalifatu IS. Wszystkie zdobycze syryjskiej armii i wspierających ją milicji prorządowych podczas trwającej niemal trzy tygodnie operacji zostały odzyskane przez siły Państwa Islamskiego, które podjęły dwa dni temu zmasowaną kontrofensywę w regionie. W wyniku kontrataku IS siły rządowe poniosły znaczne straty i zostały ponownie wyparte z granic administracyjnych prowincji.

Kontrofensywa bojowników Państwa Islamskiego rozpoczęła się po paśmie sukcesów wojsk syryjskich (SAA), wspieranych m.in. przez formacje Sokołów Pustyni (SP) i Syryjskich Marines (SM), w kierunku miasta i bazy lotniczej Tabqa. Siły rządowe, pomimo podejmowanych przez IS prób zatrzymania operacji, jak na przykład udanego ataku samobójczego nastoletnich bojowników IS przeciwko rządowym posterunkom w regionie z 11 czerwca, poczyniły znaczne postępy w marszu w stronę Tabqi i w ciągu ostatnich dwóch tygodni zajęły szereg pozycji na drodze Ithriyah - Tabaqa, włączając w to wioski, pola naftowe, checkpointy i ważne skrzyżowania dróg. Około 19-20 czerwca armia syryjska dotarła do pól naftowych Thawrah położonych kilkanaście kilometrów na południe od lotniska Tabqa, gdzie wdała się w ciężkie walki z IS.

Niedługo potem ruszył kluczowy kontratak sił Państwa Islamskiego, w wyniku którego bojownicy kalifatu wyparli żołnierzy SAA z okolic pól naftowych Thawrah, rejonu Sfaiyeh, a potem kolejnych pozycji w kierunku rejonu umocnionego Ithriyah, skąd ruszyła ofensywa na Rakke. Wojska rządowe straciły również wioskę Abu al`Allaj, pierwszą miejscowość którą opanowały kilkanaście dni temu w prowincji Rakka. Wczoraj walki toczyły się w okolicach checkpointu z instalacjami komunikacyjnym SyriaTell i skrzyżowania Zakiyah, wg. najnowszych i już potwierdzonych informacji również te pozycje zostały utracone przez armię rządową. Aktualnie wojska rządowe ponownie znajdują się kilkanaście kilometrów na wschód od bazy Ithriyah, w rejonie skąd wystartowała ofensywa.

Dokładne przyczyny porażki sił rządowych w marszu na Rakke nie są znane, spekuluje się, że złożyło się na nią wiele czynników, m.in. złe planowanie, niewystarczające wsparcie lotnicze, błędy w dowodzeniu oraz brak koordynacji między walczącymi oddziałami. Warto zauważyć, że kontrofensywa IS rozpoczęła się niedługo po tym, jak z nieznanego powodu milicje SP i SM wycofały się z pozycji które zajmowały na autostradzie Ithriyah - Tabaqa, co ułatwiło atak Państwu Islamskiemu. Atak ten, przeprowadzony z użyciem ciężkiego sprzętu, m.in. czołgów, w krótkim czasie doprowadził do dezintegracji kolejnych linii obronnych i zmusił armię rządową do chaotycznego odwrotu. Uciekające przez około 40-50 km wojska rządowe porzuciły za sobą pewne ilości sprzętu, w tym wyrzutnie BM-21 Grad.

Nie są znane dokładne straty jakie poniosły obie strony. Według źródeł prorządowych w trakcie odwrotu armii zginęło co najmniej 23 żołnierzy, 49 zostało rannych, a pewna ich liczba zaginęła. Śmierć poniósł także szef sztabu 10 Dywizji Zmechanizowanej, gen. Hassan Saado. Straty obu stron podczas całej operacji to wg. źródeł antyrządowych 93 żołnierzy i 126 bojowników IS zabitych. Na tę chwilę nie ma żadnych informacji o ewentualnym wznowieniu operacji, jest to jednak bardzo mało prawdopodobne.
Przebieg nieudanej ofensywy armii [GIF].
Mapa - sytuacja w Syrii. 

Czołgiści IS podczas bitwy z siłami rządowymi.

sobota, 4 czerwca 2016

Syryjska armia otwiera nowy front i zdobywa pierwszą miejscowość w prowincji Rakka.

Syryjski żołnierz biorący udział w ofensywie (foto: Eyad Alhosain)



Pierwsze kolumny wojsk rządowych wspieranych przez rosyjskie lotnictwo wkroczyły dziś w granice administracyjne prowincji Rakka i zdobyły wioskę Abu al`Allaj, pierwszą miejscowość na drodze do ważnego miasta Tabqa, a potem być może także samej stolicy prowincji. Po blisko dwóch latach od upadku ostatniej fortecy sił rządowych w regionie, bazy lotniczej Tabqa, syryjscy żołnierze ustanowili symboliczny przyczółek w całkowicie dotąd opuszczonej przez rząd prowincji Rakka i przygotowują się teraz do dalszego marszu na wschód, w stronę serca kalifatu.

Nowa ofensywa syryjskich sił rządowych jest prawdopodobnie odpowiedzią na trwające już od pewnego czasu ofensywy Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF) pod Rakką, nieformalną stolicą kalifatu, oraz miastem Manbidż. Operacja wojsk rządowych (SAA) wspieranych przez rosyjskie samoloty rozpoczęta przed dwoma dniami z rejonu Ithriyah, lokalnego bastionu SAA na drodze zaopatrzeniowej do Aleppo, celuje na razie w miasto Tabqa i położoną w pobliżu bazę lotnicze o tej samej nazwie, choć nie ulega wątpliwości, iż będzie to jedynie przyczółek do dalszych operacji w regionie. Długoterminowy celem złożonej i wieloetapowej operacji będzie stolica prowincji Rakka, kontrolowane przez IS miasto do którego rozpoczyna się teraz "wyścig" pomiędzy wspieranymi przez USA bojownikami SDF a wspieraną przez Rosję SAA.

W tej rywalizacji siły kurdyjskie i arabskie są w tej chwili w lepszej sytuacji. Najbliżej wysunięte pozycje SDF znajdują się ok. 30 km na północ od miasta, podczas gdy armię rządową dzieli dziś w prostej linii od Rakki aż ok. 80 km. Jednak w ostatnich dniach wojska rządowe pokonały już ok. 30 z 80 km dzielących je na początku ofensywy od miasta Tabqa. W czasie walk w ręce SAA i Sokołów Pustyni oraz sojuszniczych milicji, m.in. bojowników Narodowych Sił Obronnych (NDF), Syryjskiej Partii Socjal-Nacjonalistycznej i bojówek palestyńskich, wpadł szereg umocnionych punków IS, checkpointów oraz ufortyfikowanych wzgórz. Postępy armii na tym płaskim i bardzo słabo zaludnionym pustynnym terenie spowalniały jednak pozostawione przez bojowników IS przydrożne bomby (IEDy). Jako podaje SOHR, pro rebeliancka organizacja monitorująca przebieg konfliktu w Syrii, walki na trasie Ithriyah-Tabqa kosztowały dotąd życie 26 bojowników IS i 9 członków sił prorządowych.  

W prowincji Raqqa od niemal dwóch lat nie ma ani jednego syryjskiego żołnierza. Na początku 2013 roku większość Rakki, wraz z jej stolicą, znalazła się pod kontrolą rebeliantów, jednak niedługo potem region stał się obiektem ekspansji ISIS, które na początku 2014 roku zdołało opanować zdecydowaną większość prowincji. W pierwszej połowie 2014 roku ostatnie oblężone fortece sił rządowych w prowincji znalazły się na celowniku bojowników ISIS. Pierwsza padła baza 17 Dywizji syryjskiej armii na przedmieściach Rakki. Niedobitki z załogi bazy, która upadła po ponad rocznym oblężeniu 25 lipca 2014 roku, uciekły do położonej kilkadziesiąt kilometrów na północ bazy 93 Brygady SAA, która z kolei upadła w sierpniu. Tego samego miesiąca została zdobyta ostatnia ufortyfikowana pozycja armii w prowincji, baza lotnicza Tabqa. 
Opanowanie Tabqi, ważnego ośrodka przemysłowego z ogromną zaporą i elektrownią na Eufracie (istotną z perspektywy powojennej rzeczywistości) oraz dużą bazą lotniczą, dałoby siłom rządowym solidną bazę wypadową do dalszej ekspansji w regionie, a szczególnie ewentualnej operacji odbicia Rakki, a także odcinałoby naciskane teraz przez SDF pod Manbidż siły Państwa Islamskiego w północnej części prowincji Aleppo.

czwartek, 2 czerwca 2016

Rusza ofensywa na Manbidż. Nowe postępy Syryjskich Sił Demokratyczne w walce z IS.

Amerykańscy żołnierze wspierający bojowników SDF, północna Rakka (foto: afp)




Syryjskie Siły Demokratyczne otwierają  kolejne fronty w walce z Państwem Islamskim na północy kraju. Po zachodniej stronie Eufratu rozpoczyna się właśnie długo zapowiadana ofensywa w rejonie strategiczngo Manbidż, największego miasta w północnej części prowincji Aleppo. Po wschodniej stronie rzeki SDF rozpoczęło wczoraj działania militarne w kierunku miasta Tabqa i posuwa się teraz na południe wzdłuż jeziora al-Asad. Siły prokurdysjkie i ich arabscy sojusznicy przekraczają również Eufrat w rejonie mostu Qarah Qawzaq na południe od Dżarabulus. Nowe operacje Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF) w połączeniu z trwającą już od kilku dni ofensywą pod Rakką, nieformalną stolicą IS, zapowiadają kolejny bardzo trudny okres dla Państwa Islamskiego będącego w tym regionie już od wielu miesięcy w głębokiej defensywie.

Bitwa o Manbidż.
Bojownicy SDF wspierani przez amerykańskich żołnierzy i lotnictwo Koalicji rozpoczęli właśnie długo zapowiadaną ofensywę w kierunku Manbidż, głównego i największego bastionu IS w północnym Aleppo i całej północnej części kraju. Tylko do wczoraj bojownicy Syryjskich Sił Demokratycznych odbili z rąk Państwa Islamskiego ponad 20 miejscowości położonych po obu stronach rzeki Eufrat na wysokości zapory Tiszrin.
Siły SDF przy wsparciu z powietrza zaatakowały pozycje IS z kilku kierunków w rejonie przyczółka pod zaporą Tiszrin na zachodnim brzegu Eufratu. Przyczółek ten został utworzony pod koniec 2015 roku, gdy podczas ofensywy na południe od Kobane SDF przejęło ok. 100 miejscowości z rąk IS. Od tego czasu był on stopniowo powiększany przez Kurdów i ich sojuszników.
SDF zintensyfikowało również swoje operacje na wschodnim brzegu rzeki, gdzie posuwając się wzdłuż jeziora al-Asad w kierunku południowym zajęło szereg miejscowości kontrolowanych przez Państwo Islamskie. Trzeci atak został wyprowadzony z rejonu mostu Qarah Qawzak. Most Qarah Qawzak został częściowo wysadzony w marcu 2015 roku przez wycofujące się ze wschodniego brzegu Eufratu siły IS i nie udało się jeszcze zakończyć jego naprawy. Sił SDF przekroczyły wczoraj w tym rejonie rzekę na mobilnych mostach i ustanowiły przyczółek na jej zachodnim brzegu. W tym samy czasie lotnictwo Koalicji oprócz bezpośredniego wsparcia dla bojowników SDF bombardowało pozycje IS także za linia frontu i zniszczyło m.in. 6 mostów na rzece Sajur, przez co utrudniło Państwu Islamskiemu przemieszczanie sił między Manbidż a innym bastionem organizacji, położnym przy granicy z Turcją Dżarabulus.

Bitwa o Manbdżi rozpoczyna się po wielu tygodniach przygotowań i z pewnością potrwa równie długo. W tej chwili siły SDF, sojuszu ugrupowań kurdyjskich, arabskich (w tym niektórych brygad rebelianckich) i innych utworzonego na terenie Rożawy, autonomicznego regionu w północnej Syrii zdominowanego przez Kurdów, znajdują się około 8-10 km od peryferii miasta. Opanowanie Manbidż i jego okolic, dla frakcji kurdyjskiej w SDF-ie miasta prawdopodobnie ważniejszego nawet od samej Rakki, przybliży Kurdów do osiągnięcia ich najważniejszego celu, czyli połączenia kantonów Afrin i kantonów Dżazira/Kobane. Pomiędzy tymi położnymi w północnej części Syrii kurdyjskimi kantonami znajdują się rozległe obszary prowincji Aleppo kontrolowane przez IS, z Manbidż jako głównym ośrodkiem miejskim w regionie. Opanowanie miasta otworzyłoby drogę oddziałom kurdyjsko-arabsko-turkmeńskim do dalszego marszu na zachód w kierunku Afrin. Dziś obszar jaki dzieli oba kantony to około 70 km w linii prostej, po jego opanowaniu cała północna granica syryjska byłaby w rękach Kurdów i ich sojuszników.

Ofensywa z powodów politycznych była od dłuższego czasu blokowana przez Turcję. Turcja nie ukrywa swej niechęci i wrogości wobec Kurdów, których główne zbrojne ugrupowanie w Syrii, YPG (Powszechne Jednostki Obronny), stanowi główny, największy komponent Syryjskich Sił Demokratycznych. Turecki rząd stawia znak równości między syryjską YPG a walczącą od lat z turecką armią w południowej Turcji PKK. Przed kilkoma dniami Turcja bardzo ostro zareagowała na zdjęcia amerykańskich doradców wojskowych w północnej Racce z naszywkami YPG i YPJ na swoich mundurach. USA pod presją Turcji, która uważa YPG za organizację terrorystyczną, zakazała naszywek YPG/YPJ na amerykańskich mundurach (żołnierz na zdjęciu wyżej ma taką właśnie naszywkę).
Kurdowie w przeszłości łamali również różne "czerwone linie" stawiane im przez Turcję, jedna z nich dotyczyła m.in. zakazu prowadzania operacji po zachodniej stronie Eufratu.
Gdy Amerykanie pod koniec kwietnia prosili Turcję o pomoc w planowanej operacji przeciwko IS pod Manbidż, ta postawiła dwa warunki: jednostki arabskie walczące pod Manbidż powinny opuścić zdominowane przez Kurdów SDF, a wspierani przez Turcję w rebelianci walczący z IS  w "worku" Azaz powinni otrzymać większe wsparcie lotnicze. Nieco wcześniej, bo 7 kwietnia wspierani przez Turcję rebelianci sami rozpoczęli operację przeciwko IS w północnym Aleppo. Ofensywa wyprowadzona z obszaru zwanego "workiem Azaz" położonego tuż obok kantonu Afrin po początkowych sukcesach wyhamowała, a miasto al-Rai, tak jak i reszta zdobyczy rebeliantów, szybko zostało odzyskane przez IS. Kilka dni temu Państwo Islamskie rozpoczęło własną ofensywę w tamtym regionie i niemal zmiażdżyło siły rebelianckie w eksklawie wokół miasta Azaz, dowodząc raz jeszcze nieskuteczności tych sił w walce z dżihadystami IS. Te ostanie sukcesy IS, a zarazem porażki wspieranych przez Turcję rebeliantów mogły być jednym z decydujących czynników które dały zielone światło dla wspieranej przez USA operacji pod Manbidż. Znaczne siły IS były w tym momencie zaangażowane w wygasłą już teraz operacje pod Azaz, a z drugiej strony Państwo Islamskie było uwikłane w walki pod Rakką. Pojawiają się również spekulacje, że sama ofensywa pod Rakką, która po początkowych sukcesach wyhamowała (choć nadal jednak trwa), miała przede wszystkim rozciągnąć siły IS i odwrócić ich uwagę od głównego celu SDF - Manbidż. Ofensywa IS przeciwko Azaz, która wg. niektórych źródeł zaangażowała nawet do 400 dżihadystów, mogła być błędem Państwa Islamskiego, które posiadając prawdopodobnie jedynie niewielkie poddziały osłonowe i opóźniające stawia w okolicach Manbidż jednie symboliczny opór. Być może dopiero samo miasto stanie się areną ciężkich walk i głównym punktem oporu dla słabych sił IS.

Turcja początkowo odmówiła współpracy czy uczestnictwa w ofensywie pod Manbidż, jako powód podawała wtedy udział YPG (Kurdów) w operacji, jednak dziś prezydent Turcji Erdogan stwierdził, że trzonem sił działających w regionie są jednak Arabowie (wg. tureckiego wywiadu pod Manbidż walczy 2,5 tys bojowników arabskich i tylko 450 kurdyjskich). To taktyczne zaakceptowanie operacji SDF-u można odczytywać jako próbę ratowania twarzy w obliczu prestiżowej porażki Turcji i przekroczenia przez Kurdów kolejnej czerwonej linii (w podobny sposób Turcja zachowała się wtedy, gdy SDF przekroczyło Eufrat).

Dla Państwa Islamskiego, będącego dziś w defensywie niemal na wszystkich frontach, utrata miasta byłaby katastrofą. Okolice Manbidż i położonego bliżej granicy z Turcją Dżarabulus od miesięcy są główną i jedyną bazą logistyczna przez którą IS szmugluje rekrutów z terytorium Turcji. Dalsze postępy SDF na zachód mogłyby zagrozić odcięciem sił IS w rejonie Azaz i położonego niedaleko niego Dabiq, symbolicznego, obecnego w propagandzie IS miasta, gdzie organizacja wg. przepowiedni ma stoczyć ostatnią przed "końcem świata" bitwę z "armią krzyżowców". Ponadto dziś pojawiły się informacje z prorządowych źródeł o rozpoczęciu z prowincji Hama nowej ofensyw wojsk rządowych w kierunku miasta Tabqa i potem Rakki. Ofensywa ta, która ma już przynosić pierwsze rezultaty, może odciąć cały region Aleppo od reszty terytoriów kontrolowanych przez IS. Warto tu zauważyć, że IS jest w defensywie także w Iraku, gdzie trwa bitwa o Faludże i ofensywa pod Mosulem, a także w Libii, gdzie siły libijskie zbliżają się do Syrty, głównego bastionu organizacji w kraju. Naciskane na wszystkich frontach Państwo Islamskie ponosi kolejne porażki, ale dopóki kontroluje Rakke i Mosul, przed wszystkim Mosul, wciąż może czerpać legitymizacje do rządzenia i nazywania się państwem, czy quasi-państwem którym faktycznie jest. Utrata Manbidż i północnego Aleppo będzie bolesna dla IS, ale nie będzie jego końcem. Koniec nastąpi dopiero, gdy IS straci główne ośrodki miejskie, a wtedy w kolejnym wcieleniu stanie się ponownie jedną z wielu grup dżihadystcznych zdolnych jedynie do krycia się na pustyni, ataków z zaskoczenia i zamachów bombowych.

Mapa - sytuacja w Syrii.
Mapa sytuacji w Iraku.
Mapa sytuacji w Libii.
Mapy regionu w HD.

Źródła:
Phil Stewart, "Exclusive: U.S.-backed Syria forces launch offensive for Manbij pocket - U.S. officials", Reuters, 1/06/2016.

Sytuacja w regionie (twitter: @nrg800)