czwartek, 30 czerwca 2016

Klęska Nowej Armii Syryjskiej w operacji za liniami wroga. Państwo Islamskie odpiera śmiały atak rebeliantów na miasto al-Bukamal.

Bojownicy NSyA podczas treningu spadochroniarskiego (foto: @Mzahem_Alsalum).

Ugrupowania rebelianckie pod przewodnictwem Nowej Armii Syryjskiej, grupy dezerterów z armii rządowej zorganizowanych i wyszkolonych przez USA i Jordanie do walki z IS, przeprowadziły zaskakującą ofensywę na położne przy granicy z Irakiem miasto al-Bukamal. W śmiałej operacji o kryptonimie "Dzień Gniewu" kilkuset rebeliantów zaatakowało strategiczne dla Państwa Islamskiego, położne na granicy syryjsko-irackiej ponad 100 tysięczne miasto al-Bukamal, główny bastion organizacji w tym regionie. Atak rebeliantów wspieranych przez lokalne milicje plemienne i, wg. niektórych źródeł zagraniczne siły specjalne, z czasem się jednak załamał, a przegrupowane siły IS zdołały wczoraj odbić ostatnie lokacje w mieście i wokół niego oraz zmusić atakujące siły do ponownego odwrotu na pustynię.

Operacja "Dzień Gniewu" została ogłoszona 28 czerwca za pośrednictwem twitterowego konta Nowej Armii Syryjskiej (NSyA), na którym opublikowano oświadczenie informujące o rozpoczęciu operacji "wyzwolenia" przygranicznego regionu al-Bukamal w południowo-wschodniej Syrii. Tego samego dnia oddziały NSyA przeprowadził z pomocą lotnictwa Koalicji desant helikopterowy na tyłach sił IS w rejonie opuszczonej bazy lotniczej Hamada na północ od miasta al-Bukamal. Równolegle do desantu na tyłach wroga, oddziały NSyA i sojuszniczych milicji Wolnej Armii Syryjskiej (WAS) rozpoczęły rajd przez pustynię w stronę miasta, w trakcie którego drogę torowały im naloty samolotów Koalicji na pozycje IS. Wstępne raporty o walkach z 28 czerwca były bardzo optymistyczne dla rebeliantów. Siły naziemne atakujące okolice miasta z południowego zachodu miały zająć szereg pozycji IS na rozległym pustynnym obszarze rozciągającym się pomiędzy miastem, a przejściem granicznym al-Tanf z Jordanią, gdzie normalnie stacjonuje NSyA. Jednocześnie w mieście miały uaktywnić się uśpione komórki rebelianckie, które związały walką stacjonujące tam oddziały IS. Raporty ze źródeł pro-rebelianckich i związanych z NSyA informowały o szeregu infiltracji pozycji IS wokół miasta i w nim samym. Walki toczyły się także na południe od al-Bukamal, w okolicach przejścia granicznego Al-Qa'im oraz na północy, w rejonie bazy Hamada, gdzie oprócz desantu helikopterowego miało także, wg. NSyA, dojść do operacji desantu z powietrza. Choć nie udało się potwierdzić tej informacji, byłby to pierwszy przypadek operacji powietrzno-desantowej w trakcie trwania konfliktu syryjskiego. Warto zauważyć, że kilka dni przed operacją NSyA udostępniła zdjęcie z treningu swoich bojowników w przeprowadzaniu takich akcji.
Na tym etapie działań wydawać by się mogło, że NSyA zaliczy swój pierwszy poważny sprawdzian, jakim było zajęcie al-Bukamal i przerwanie linii komunikacyjnych IS pomiędzy Irakiem i Syrią.

Pojazdy NSyA w pobliżu al-Bukamal. 



Powstała w drugiej połowie 2015 roku Nowa Armii Syryjska została zorganizowana, wyszkolona i uzbrojona przez USA i Jordanię do walki z IS na pustynnych obszarach południowej Syrii. Ugrupowanie wchodzące w skład Frontu Autentyczności i Rozwoju (Asala wa-al-Tanmiya), innego sojuszu ugrupowań zbrojnych wspieranych przez USA, nie odnosiło jednak jak dotąd żadnych spektakularnych zwycięstw przeciwko Państwo Islamskiemu, a obszar działalności grupy liczącej kilkuset bojowników ograniczał się do okolic niewielkiego przejścia granicznego al-Tanf z Jordanią. W maju siły IS przeprowadziły atak samobójczy na bazę NSyA w al-Tanf, zabijając wielu członków ugrupowania, a w czerwcu w wyniku bombardowań przeprowadzonych przez rosyjskie lotnictwo grupa straciła kolejnych bojowników i zapewniony przez USA i Jordanię sprzęt wojskowy. Wydarzenia te poczyniły pewne spustoszenia w ugrupowaniu i doprowadziły do tarć między USA a Rosją. Pojawiły się także pytania o dalsze zdolności ofensywne i defensywne grupy, poziom jej skuteczności w walce z IS oraz o morale panujące w ugrupowaniu, które nie wyglądało wtedy na zbyt wysokie.
Bitwa o opanowanie al-Bukamal rozpoczęta przez NSyA i sojusznicze siły 28 czerwca mogła być pierwszym błyskotliwym zwycięstwem tego ugrupowania w walce z IS, a pierwsze godziny walk i początkowe postępy NSyA mogły sprawiać wrażenie, że cel ten jest możliwy do osiągnięcia. Dopiero wydarzenia kolejnego dnia miały pokazać, jak błędne było to przekonanie.

Pojazd z logiem NSyA zdobyty przez IS.



















Stacjonujące w regionie siły Państwa Islamskiego nie pozostały oczywiście bierne na atak rebeliantów na al-Bukamal i jego okolice. Zaalarmowane oddziały IS zostały natychmiast postawione w stan gotowości i podjęły odpowiednie działania nie tylko w samym mieście, ale także w innych częściach regionu. W położnym na północ Al-Majadin, gdzie w przeszłości doszło do incydentów i wystąpień przeciwko IS, skutecznie jednak tłumionych przez organizację, Państwo Islamskie podjęło działania prewencyjne polegające na odcięciu dostępu do internetu dla miejscowej ludności i rozstawieniu dodatkowych checkpointów w mieście. W samym al-Bukamal wg. źródeł pro-rebelianckich rozpoczęto tłumienie działań rebelianckiej piątej kolumny oraz masowe aresztowania rzekomych sympatyków oraz uśpionych agentów rebelianckich.

Kontratak przegrupowanych oddziałów IS rozpoczął się 29 czerwca. Bojownicy Państwa Islamskiego szybko wyparli siły rebelianckie z obrzeży miasta oraz bazy lotniczej Hamada i pobliskiej miejscowości, po czym zmusili je do odwrotu przez pustynie w kierunku al-Tanf. Ataki IS skupiły się także na liniach zaopatrzeniowych NSyA ciągnących się przez pustynne pustkowie, gdzie wycofujące się oddziały rebelianckie miały dodatkowo wpaść w zasadzkę. Według komunikatów agencji informacyjnej IS, Amaqa, zabitych zostało 40 rebeliantów, a 15 dostało się do niewoli. Znaczne straty rebeliantów potwierdziło pro-rebelianckie Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka, według którego bojownicy utracili ponad 25 zabitych i rannych. Porażkę i odwrót sił rebelianckich spod Al-Bukamal potwierdził także rzecznik NSyA Muzahem al Saloum. W komunikacie NSyA opublikowanym już po nieudanej ofensywie grupa przyznaje się jednak do straty zaledwie kilku bojowników (wg. źródeł związanych z NSyA od 3 do 5) oraz twierdzi, że w trakcie operacji śmierć poniosło 20 członków IS. Nieznane są straty innych ugrupowań biorących udział w walkach, m.in. związanej z WAS brygady Ahmad al-Abdo Martyrs Forces czy miejscowych sił wspierających rebeliantów.
Prawdopodobnie w ramach ograniczania szkód i ratowania twarzy grupa zmieniła również retorykę i posłużyła się w komunikacie określeniem "głębokiego rajdu na terytorium IS" do opisu nieudanej ofensywy na miasto.

Bojownicy IS rozładowują zdobyte uzbrojenie.


Teorię o rajdzie za linie wroga mającym na celu wywołanie chaosu w szeregach IS w regionie, który był dotąd uważny za stosunkowo bezpieczny i spokojny dla organizacji, mogłoby potwierdzić co prawda zaangażowanie zbyt małej liczby bojowników rebelianckich do opanowanie tak dużego, kluczowego da IS miasta, jednak należy sobie zadać pytanie czy NSyA i sojusznicze siły nie poniosły zbyt dużej ceny za taką operację, marnując zasoby ludzkie i sprzęt na ofensywę, która nie przyniosła żadnych widocznych rezultatów. Państwo Islamskie, które w ostatnim czasie nie może się pochwalić zbyt wieloma sukcesami, postanowiło wykorzystać ważne zwycięstwo na polu propagandowym i  kuć żelazo póki gorące publikując niemal natychmiast zdjęcia z łupami wojennymi (ghanima) i nagrania ze zdobytym rebelianckim sprzętem oraz egzekucją schwytanego bojownika NSyA. W ręce IS wpadło kilka technicalsów i ciężarówek, pewne ilości uzbrojenia, m.in. moździerze, broń lekka, amunicja oraz sprzęt satelitarny, co może sugerować, że NSyA miała w planach coś więcej niż tylko "rajd".

Operacja NSyA doprowadziła również do ujawnienia się i wystawienia na odwet IS tzw. uśpionych komórek w mieście. Nie jest jasna skala tego zjawiska i jakie miało ono wpływ na ewentualne walki o miasto, lecz można przypuszczać, że był on niewielki. Dla mieszkańców al-Bukamal kolejne dni będą bardzo nerwowe i niespokojne. IS z pewnością rozpocznie kampanię tropienia rzekomych sympatyków rebeliantów w mieście, a karą za działalność skierowaną przeciwko Państwo Islamskiemu jest śmierć, często bardzo brutalna, co udowodniło niedawne nagranie z Rakki, w którym IS przeprowadziło egzekucje pro-rebelianckiego aktywisty zabitego miniaturową bombą umieszczoną w jego własnej kamerce, czy kolejne nagranie opublikowane być może nieprzypadkowo w dniu ofensywy. W brutalnym video bojownicy IS ścinają głowy pięciu mężczyznom podejrzewanym o kontakty właśnie z Nową Armią Syryjską.

Klatka z filmu IS. 


Niezależnie od tego, czy bitwa o al-Bukamal była "tylko" rajdem, czy może faktyczną próbą opanowania miasta, operacja zakończyła się klęską rebeliantów i zwycięstwem IS, które utrzymało kluczowe miasto, pomost między Irakiem a Syrią. Klęska ta nie była tylko porażką militarną, ale także wizerunkową, również dla sił zewnętrznych wspierających Nową Armię Syryjską. Mowa tu oczywiście o Jordanii i przede wszystkim USA. Po spektakularnej porażce programu szkolenia rebeliantów w połnocnej Syrii w zeszłym roku, USA skierowało swą uwagę na inne grupy rebelianckie walczące z IS w Syrii. Na północy kraju siły rebelianckie okazały się zbyt niekompetentne, aby stawić czoła dobrze zorganizowanemu Państwu Islamskiemu, dlatego USA zaangażowało się we wspieranie sił kurdyjskich, a potem zbudowanych na ich podstawie Syryjskich Siłach Demokratycznych. Na południu kraju głównym ugrupowaniem wspieranym przez USA została właśnie Nowa Armia Syryjska. USA napotkało jednak znaczne trudności w budowaniu formacji i pozyskiwaniu rekrutów, którzy byliby gotowi walczyć wyłącznie z IS, co było warunkiem dołączenia do programu. Walka z wojskami rządowymi prezydenta Asada nie wchodziła bowiem w grę.

W obliczu kolejnej porażki NSyA w próbie ekspansji na terytoria kontrolowane przez IS i strat jakie poniosła grupa, na ta chwile wciąż jeszcze w pełni nieznanych, lecz być może mających znaczny wpływ na zdolność operacyjną ugrupowania, USA być może będzie musiało przemyśleć dalsze wsparcie dla tej grupy. Nieudana, słabo przeprowadzona i zaplanowana operacja sił, które nie zdołały prawdopodobnie uzyskać wystarczającego wsparcia od mieszkańców miasta, pomimo zrzucanych ulotek wzywających do powstania przeciwko IS, może po raz kolejny doprowadzić do zwrotu w amerykańskiej strategii walki z IS i budowania sunnickich sił do zwalczania tej organizacji. Według amerykańskiego analityka Michela Horwitza, Nowa Armia Syryjska będzie "skończona"[1.] jeśli nie zdoła się przegrupować i ponownie zaatakować. Analityk twierdzi także, że jeśli ofensywa nie będzie kontynuowana, to będzie to "poważne potknięcie w amerykańskiej polityce w Syrii"[1.] oraz zwiastuje zwiększenie wsparcia dla Syryjskich Sił Demokratycznych jako oddziałów zdecydowanie bardziej skutecznych w walce z Państwem Islamskim.

[1.] Liz Sly, Islamic State routs Pentagon-backed Syrian rebels in fresh setback for U.S. strategy, Washington Post (30.06.2016).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz