Amerykańscy żołnierze wspierający bojowników SDF, północna Rakka (foto: afp) |
Syryjskie Siły Demokratyczne otwierają kolejne fronty w walce z Państwem Islamskim na północy kraju. Po zachodniej stronie Eufratu rozpoczyna się właśnie długo zapowiadana ofensywa w rejonie strategiczngo Manbidż, największego miasta w północnej części prowincji Aleppo. Po wschodniej stronie rzeki SDF rozpoczęło wczoraj działania militarne w kierunku miasta Tabqa i posuwa się teraz na południe wzdłuż jeziora al-Asad. Siły prokurdysjkie i ich arabscy sojusznicy przekraczają również Eufrat w rejonie mostu Qarah Qawzaq na południe od Dżarabulus. Nowe operacje Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF) w połączeniu z trwającą już od kilku dni ofensywą pod Rakką, nieformalną stolicą IS, zapowiadają kolejny bardzo trudny okres dla Państwa Islamskiego będącego w tym regionie już od wielu miesięcy w głębokiej defensywie.
Bitwa o Manbidż.
Bojownicy SDF wspierani przez amerykańskich żołnierzy i lotnictwo Koalicji rozpoczęli właśnie długo zapowiadaną ofensywę w kierunku Manbidż, głównego i największego bastionu IS w północnym Aleppo i całej północnej części kraju. Tylko do wczoraj bojownicy Syryjskich Sił Demokratycznych odbili z rąk Państwa Islamskiego ponad 20 miejscowości położonych po obu stronach rzeki Eufrat na wysokości zapory Tiszrin.
Siły SDF przy wsparciu z powietrza zaatakowały pozycje IS z kilku kierunków w rejonie przyczółka pod zaporą Tiszrin na zachodnim brzegu Eufratu. Przyczółek ten został utworzony pod koniec 2015 roku, gdy podczas ofensywy na południe od Kobane SDF przejęło ok. 100 miejscowości z rąk IS. Od tego czasu był on stopniowo powiększany przez Kurdów i ich sojuszników.
SDF zintensyfikowało również swoje operacje na wschodnim brzegu rzeki, gdzie posuwając się wzdłuż jeziora al-Asad w kierunku południowym zajęło szereg miejscowości kontrolowanych przez Państwo Islamskie. Trzeci atak został wyprowadzony z rejonu mostu Qarah Qawzak. Most Qarah Qawzak został częściowo wysadzony w marcu 2015 roku przez wycofujące się ze wschodniego brzegu Eufratu siły IS i nie udało się jeszcze zakończyć jego naprawy. Sił SDF przekroczyły wczoraj w tym rejonie rzekę na mobilnych mostach i ustanowiły przyczółek na jej zachodnim brzegu. W tym samy czasie lotnictwo Koalicji oprócz bezpośredniego wsparcia dla bojowników SDF bombardowało pozycje IS także za linia frontu i zniszczyło m.in. 6 mostów na rzece Sajur, przez co utrudniło Państwu Islamskiemu przemieszczanie sił między Manbidż a innym bastionem organizacji, położnym przy granicy z Turcją Dżarabulus.
Bitwa o Manbdżi rozpoczyna się po wielu tygodniach przygotowań i z pewnością potrwa równie długo. W tej chwili siły SDF, sojuszu ugrupowań kurdyjskich, arabskich (w tym niektórych brygad rebelianckich) i innych utworzonego na terenie Rożawy, autonomicznego regionu w północnej Syrii zdominowanego przez Kurdów, znajdują się około 8-10 km od peryferii miasta. Opanowanie Manbidż i jego okolic, dla frakcji kurdyjskiej w SDF-ie miasta prawdopodobnie ważniejszego nawet od samej Rakki, przybliży Kurdów do osiągnięcia ich najważniejszego celu, czyli połączenia kantonów Afrin i kantonów Dżazira/Kobane. Pomiędzy tymi położnymi w północnej części Syrii kurdyjskimi kantonami znajdują się rozległe obszary prowincji Aleppo kontrolowane przez IS, z Manbidż jako głównym ośrodkiem miejskim w regionie. Opanowanie miasta otworzyłoby drogę oddziałom kurdyjsko-arabsko-turkmeńskim do dalszego marszu na zachód w kierunku Afrin. Dziś obszar jaki dzieli oba kantony to około 70 km w linii prostej, po jego opanowaniu cała północna granica syryjska byłaby w rękach Kurdów i ich sojuszników.
Ofensywa z powodów politycznych była od dłuższego czasu blokowana przez Turcję. Turcja nie ukrywa swej niechęci i wrogości wobec Kurdów, których główne zbrojne ugrupowanie w Syrii, YPG (Powszechne Jednostki Obronny), stanowi główny, największy komponent Syryjskich Sił Demokratycznych. Turecki rząd stawia znak równości między syryjską YPG a walczącą od lat z turecką armią w południowej Turcji PKK. Przed kilkoma dniami Turcja bardzo ostro zareagowała na zdjęcia amerykańskich doradców wojskowych w północnej Racce z naszywkami YPG i YPJ na swoich mundurach. USA pod presją Turcji, która uważa YPG za organizację terrorystyczną, zakazała naszywek YPG/YPJ na amerykańskich mundurach (żołnierz na zdjęciu wyżej ma taką właśnie naszywkę).
Kurdowie w przeszłości łamali również różne "czerwone linie" stawiane im przez Turcję, jedna z nich dotyczyła m.in. zakazu prowadzania operacji po zachodniej stronie Eufratu.
Gdy Amerykanie pod koniec kwietnia prosili Turcję o pomoc w planowanej operacji przeciwko IS pod Manbidż, ta postawiła dwa warunki: jednostki arabskie walczące pod Manbidż powinny opuścić zdominowane przez Kurdów SDF, a wspierani przez Turcję w rebelianci walczący z IS w "worku" Azaz powinni otrzymać większe wsparcie lotnicze. Nieco wcześniej, bo 7 kwietnia wspierani przez Turcję rebelianci sami rozpoczęli operację przeciwko IS w północnym Aleppo. Ofensywa wyprowadzona z obszaru zwanego "workiem Azaz" położonego tuż obok kantonu Afrin po początkowych sukcesach wyhamowała, a miasto al-Rai, tak jak i reszta zdobyczy rebeliantów, szybko zostało odzyskane przez IS. Kilka dni temu Państwo Islamskie rozpoczęło własną ofensywę w tamtym regionie i niemal zmiażdżyło siły rebelianckie w eksklawie wokół miasta Azaz, dowodząc raz jeszcze nieskuteczności tych sił w walce z dżihadystami IS. Te ostanie sukcesy IS, a zarazem porażki wspieranych przez Turcję rebeliantów mogły być jednym z decydujących czynników które dały zielone światło dla wspieranej przez USA operacji pod Manbidż. Znaczne siły IS były w tym momencie zaangażowane w wygasłą już teraz operacje pod Azaz, a z drugiej strony Państwo Islamskie było uwikłane w walki pod Rakką. Pojawiają się również spekulacje, że sama ofensywa pod Rakką, która po początkowych sukcesach wyhamowała (choć nadal jednak trwa), miała przede wszystkim rozciągnąć siły IS i odwrócić ich uwagę od głównego celu SDF - Manbidż. Ofensywa IS przeciwko Azaz, która wg. niektórych źródeł zaangażowała nawet do 400 dżihadystów, mogła być błędem Państwa Islamskiego, które posiadając prawdopodobnie jedynie niewielkie poddziały osłonowe i opóźniające stawia w okolicach Manbidż jednie symboliczny opór. Być może dopiero samo miasto stanie się areną ciężkich walk i głównym punktem oporu dla słabych sił IS.
Turcja początkowo odmówiła współpracy czy uczestnictwa w ofensywie pod Manbidż, jako powód podawała wtedy udział YPG (Kurdów) w operacji, jednak dziś prezydent Turcji Erdogan stwierdził, że trzonem sił działających w regionie są jednak Arabowie (wg. tureckiego wywiadu pod Manbidż walczy 2,5 tys bojowników arabskich i tylko 450 kurdyjskich). To taktyczne zaakceptowanie operacji SDF-u można odczytywać jako próbę ratowania twarzy w obliczu prestiżowej porażki Turcji i przekroczenia przez Kurdów kolejnej czerwonej linii (w podobny sposób Turcja zachowała się wtedy, gdy SDF przekroczyło Eufrat).
Dla Państwa Islamskiego, będącego dziś w defensywie niemal na wszystkich frontach, utrata miasta byłaby katastrofą. Okolice Manbidż i położonego bliżej granicy z Turcją Dżarabulus od miesięcy są główną i jedyną bazą logistyczna przez którą IS szmugluje rekrutów z terytorium Turcji. Dalsze postępy SDF na zachód mogłyby zagrozić odcięciem sił IS w rejonie Azaz i położonego niedaleko niego Dabiq, symbolicznego, obecnego w propagandzie IS miasta, gdzie organizacja wg. przepowiedni ma stoczyć ostatnią przed "końcem świata" bitwę z "armią krzyżowców". Ponadto dziś pojawiły się informacje z prorządowych źródeł o rozpoczęciu z prowincji Hama nowej ofensyw wojsk rządowych w kierunku miasta Tabqa i potem Rakki. Ofensywa ta, która ma już przynosić pierwsze rezultaty, może odciąć cały region Aleppo od reszty terytoriów kontrolowanych przez IS. Warto tu zauważyć, że IS jest w defensywie także w Iraku, gdzie trwa bitwa o Faludże i ofensywa pod Mosulem, a także w Libii, gdzie siły libijskie zbliżają się do Syrty, głównego bastionu organizacji w kraju. Naciskane na wszystkich frontach Państwo Islamskie ponosi kolejne porażki, ale dopóki kontroluje Rakke i Mosul, przed wszystkim Mosul, wciąż może czerpać legitymizacje do rządzenia i nazywania się państwem, czy quasi-państwem którym faktycznie jest. Utrata Manbidż i północnego Aleppo będzie bolesna dla IS, ale nie będzie jego końcem. Koniec nastąpi dopiero, gdy IS straci główne ośrodki miejskie, a wtedy w kolejnym wcieleniu stanie się ponownie jedną z wielu grup dżihadystcznych zdolnych jedynie do krycia się na pustyni, ataków z zaskoczenia i zamachów bombowych.
Mapa - sytuacja w Syrii.
Mapa sytuacji w Iraku.
Mapa sytuacji w Libii.
Mapy regionu w HD.
Źródła:
Phil Stewart, "Exclusive: U.S.-backed Syria forces launch offensive for Manbij pocket - U.S. officials", Reuters, 1/06/2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz