poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Operacja Tarcza Eufratu: islamiści i turecka armia spychają SDF w stronę Manbidż.

Rebelianci w okolicach Dżarbulus. 


























Po  sześciu dniach od rozpoczęcia operacji o kryptonimie Tarcza Eufratu siły islamistów wspartych przez tureckie czołgi i lotnictwo weszły już na około 30 km w głąb terytorium Syrii i kierują się w kierunku Manbidż, niegdyś bastionu Państwa Islamskiego, a dziś miasta pod kontrolą Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF). Choć prezydent Turcji Recep Erdogan nie ukrywał, a nawet od pierwszych dni ofensywy w Syrii podkreślał, iż Tarcza Eufratu jest wymierzona zarówno w Państwo Islamskie, jak i kurdyjską milicję YPG, filar SDF, to właśnie na tych drugich skupiają się obecnie wysiłki połączonych sił turecko-islamistycznych, które wkroczyły 24 sierpnia na terytorium Syrii. Według informacji z linii frontu na południe od granicy syryjsko-tureckiej, brygady FSA wsparte przez turecką armię (TSK) osiągnęły wczoraj linie rzeki Sajur i po jej przekroczeniu znalazły się około 15 km od Manbidż. Kierunek uderzenia tych sił sugeruje kolejny, po Dżarabulus, cel wspieranych przez Turcję rebeliantów. Manbidż, miasto odbite ogromny wysiłkiem z rąk Państwa Islamskiego po ciężkich, ponad dwumiesięcznych walkach przez oddziały Syryjskich Sił Demokratycznych wspierane przez lotnictwo Koalicji, już wkrótce może stać się areną kolejnej bitwy, tym razem między pozbawioną już wsparcie lotniczego lekką milicją SDF, a dobrze wyposażonymi i uzbrojonymi siłami islamistów wspartymi bronią pancerną i lotnictwem.

Tarcza Eufratu. 
Operacja tureckiej armii i wspieranych przez nią rebeliantów Wolnej Armii Syryjskiej (FSA) rozpoczęła się 24 sierpnia od poprzedzonego ostrzałem artyleryjskim ataku na przygraniczne miejscowości kontrowane przez IS w okolicach Dżarabulus, jednego z większych miast w północnej części syryjskiej prowincji Aleppo opanowanych przez tę organizację. Siły wyznaczone do operacji Tarcza Eufratu składały się kilku tysięcy, wg niektórych źródeł do 5 tysięcy, bojowników FSA (głównie islamistycznych rebeliantów z ugrupowań takich jak Sultan Murad Division, Sham Legion) i stowarzyszony z nią grup (m.in. Harakt Nour al-Din al-Zinki), wspieranych przez 350 tureckich żołnierzy i turecką broń pancerną (czołgi, wozy piechoty) oraz lotnictwo i artylerię. Oddziały rebelianckie skoncentrowane przy granicy z Syrią zostały utworzone z przetransportowanych tam wcześniej bojowników z tzw. "worka Azaz" i rebeliantów z prowincji Aleppo i Idlib. Arabscy bojownicy noszący dla identyfikacji czerwone opaski i rebelianci będący syryjskimi Turkmenami z niebieskim opaskami przekroczyli wraz z siłami tureckim granicę w dwóch miejscach i już pierwszego dnia przejęli kontrolę nad kilkoma wioskami i miastem Dżarabulus. Miasto zostało zajęte praktycznie bez żadnego oporu ze strony bojowników IS, którzy wcześniej się z niego i z okolicznych wiosek wycofali w stronę miasta Al-Bab.

Tego samego dnia amerykański wiceprezydent Joe Biden przebywający z wizytą w Turcji oświadczył, że główna grupa zbrojna wchodzące w skład wspieranych przez USA Syryjskich Sił Demokratycznych, kurdyjska milicja YPG, musi opuścić zachodni brzeg Eufratu i rejon Manbidż, o które toczyła ciężkie walk z IS i powrócić na wschodnią stronę rzeki. YPG to milicja powiązana z walczącą od ponad 30 lat z Turcją kurdyjską organizacją PKK. Przewodzona przez USA koalicja przeciwko IS, główny partner SDF, zadeklarowała również wsparcie dla operacji Tarcza Eufratu, co jeszcze bardziej skomplikowało i tak już pogmatwaną sytuacją w Syrii.

W kwestii opuszczenia przez YPG zachodniego brzegu Eufratu, na co nalegała strona turecka, pojawiło się w kolejnych dniach wiele różnych, często sprzecznych informacji i plotek, 25 sierpnia YPG ogłosiło jednak rozpoczęcie wycofywania swoich sił na wschodni brzeg Eufratu (co miało się zakończyć kolejnego dnia). Na zachodnim brzegu Eufratu miały pozostać inne jednostki wchodzące w skład SDF. Turcja mimo to nadal twierdzi, iż nie wszystkie oddziały YPG zostały wycofane i wciąż informuje o działaniach w rejonie Dżarabulus skierowanych przeciwko YPG/PKK.

Na interwencję sił tureckich i wspieranych przez nią rebeliantów w Syrii, potępioną przez SDF, nie pozostały bierne oddziały wchodzące w skład Rady Wojskowej Dżarabulus (JMC), czyli działającej w ramach SDF koalicji lokalnych ugrupowań (z dużym odsetkiem Arabów; bez Kurdów z YPG; podobne rady powstały dla opanowania i zabezpieczenia miast al-Bab i Manbidż) wywodzących się często z dawnych formacji rebelianckich, które już pierwszego dnia przejęły kilka wiosek opuszczanych przez wycofujące się siły IS. Wieczorem 24 sierpnia awangarda tych sił nawiązała kontakt bojowy z nadchodzącymi z północy islamistami.













Kolejnego dnia starcia między formacjami JMC a wspieranymi przez Turcję grupami islamistycznymi nadal trwały, równolegle jednak obie te strony kontynuowały przejmowanie innych wiosek, które siły IS oddawały bez lub z minimalny oporem. JMC wystosowało w międzyczasie kolejne komunikaty, w których potwierdzało chęć "wyzwolenia" Dżarabulus, a pro-tureckich rebeliantów opisywało jako "najemników", "niczym nie różniących się od ISIS".

Trzeciego i czwartego dnia interwencji siły rebeliantów wspierane ostrzałem artyleryjskim i nalotami poczyniły pewne postępy w walce z grupami SDF, zajmując kilka pozycji i miejscowości, tymczasem grupy działające w ramach będącej częścią SDF Rady Wojskowej Manbidż, m.in. dawne ugrupowanie rebelianckie FSA Jaysh al-Thuwar, zadeklarowały wsparcie i wysłały posiłki dla JMC.

Wczoraj zgodnie z plotkami pojawiającymi się trzy dni wcześniej rebelianci i tureckie czołgi po ostrzale artyleryjskim i kolejnych nalotach rozpoczęły atak na pozycje SDF i przejęły szereg miejscowości na północ od rzeki Sajur. W międzyczasie kurdyjska agencja ANF opublikowała nagranie zniszczenia tureckiego czołgu M60 pociskiem ppk przez bojowników SDF.

Tymczasem pozbawione broni ciężkiej oddziały SDF kontynuowały wycofywanie się na południe, w kierunku Manbidż. Islamiści, zdobywając wioski wcześnie przejęte przez SDF z rąk IS wzięli kilku jeńców i udostępnili w mediach społecznościowych zdjęcia z łupów zdobytych na siłach prokurdyjskich i identyfikatory należące do bojowników YPG. Wieczorem rebelianci osiągnęli linię rzeki Sajur, a dziś rano poczynili dalsze postępy w walce przeciwko siłom SDF.

Cel rebeliancko-tureckiej ofensywy.
Transgraniczna operacja Tarcza Eufratu, która uzasadniana jest przez tureckie władze gwarantowanym przez ONZ prawem do samoobrony (artykuł 51 karty NZ) i rezolucją ONZ dot. walki z IS, jest wymierzona nie tylko w Państwo Islamskie, które faktycznie przeprowadzało ataki terrorystyczne na terytorium Turcji, ale także przeciwko kurdyjskiej milicji YPG, która jest zbrojnym skrzydłem głównej kurdyjskiej partii w Syrii, PYD.  PYD jest z kolei powiązana z kurdyjską organizacją PKK (PYD i PKK są członkami Unii Wspólnoty w Kurdystanie) walczącej od wielu lat z siłami tureckimi na południu tego kraju.

W marcu tego roku PYD i wiele innych stowarzyszonych z nią organizacji ogłosiło powstanie na de facto autonomicznym terytorium w północnej Syrii projektu Federacji Północnej Syrii - Rożawy, regionu federalnego, którego oficjalne siły zbrojne, polietniczne Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF; ich filarem jest YPG) kontynuowały dalszą ekspansję na terenach kontrolowanych przez IS. Siły te za główny cel postawił sobie połączenie się z kurdyjskim kantonem Afrin, dzięki czemu nowo powstały region byłby jednolity terytorialnie. Wiązało się to ze zdobycie terenów kontrolowanych przez IS na zachodnim brzegu Eufratu, w tym znacznego fragmentu granicy syryjsko-tureckiej, a w wyniku tego cała północna granica Syrii znalazłaby się pod kontrolą sił prokurdyjskich.
Tureckie władze odbierają działania SDF i YPG jak ogromne zagrożenie dla bezpieczeństwa Turcji zmagającej się od lat z kurdyjską partyzantką na południu kraju.

Złamanie przez siły prokurdyjskie kolejnych tureckich "czerwonych linii", przekroczenie pod koniec 2015 roku Eufratu i dalsza ekspansja po odbiciu Manbidż w kierunku Dżarabulus, były prawdopodobnie głównymi czynnikami, które doprowadziły do rozpoczęcia tureckiej interwencji.

To właśnie niedopuszczenie do zajęcia Dżarabulus i zablokowanie sił SDF zmierzających w kierunku Afrin stało się priorytetem Turków i wspieranych przez nią islamistów. Sprawa walki z IS, którego obecność przez miesiące Turcja tolerowała przy swojej granicy, czy kwestie tworzenia strefy bezpieczeństwa dla uchodźców o której mowa była jeszcze w 2015 roku, stały się drugorzędnymi celami.
Interwencja Turcji w Syrii była z pewnością efektem jakiegoś porozumienia, konsensusu, zakulisowych rozmów prowadzonych między kluczowym regionalnymi i światowymi graczami i popieranymi przez nich stronami zaangażowanymi w konflikt syryjski i skomplikowaną bliskowschodnią geopolityczną układankę. Te rozmowy między Rosją, USA, Turcją, Iranem, Syrią, wizyty kluczowych polityków w tych krajach miały wpływ na kształt tej interwencji.
Trudno jest przewidzieć, jak będzie dalej wyglądać operacja połączonych sił działających w ramach operacji Tarcza Eufratu, jak daleko na terytorium Syrii wejdzie armia turecka i czy rebelianci będą działać dalej samodzielnie, bez wsparcia tureckich czołgów i lotnictwa.

Scenariuszy rozwoju wypadków jest wiele. Być może do bitwy o Manbidż w ogóle nie dojdzie, a rebelianci zatrzymają się na linii rzeki Sajur i skupia swą uwagą na czymś innym, np. połączeniu się z siłami pod al-Rai i budowaniu strefy buforowej przy granicy. Niewkluczone, że rebelianci skierują swą uwagę na al-Bab, przygotowywanym od miesięcy przez IS do obrony. W innym scenariuszu skupią się później na odblokowaniu okolic Mare. Sami dowódcy rebeliantów podają na ten temat sprzeczne informacje, a niektórzy z nich mówią nawet, że "nie zatrzymają się, dopóki nie dojdą do Ayn al-Islam", czyli nazwanego w ten sposób w 2014 roku przez IS miasta Kobane na wschodnim brzegu Eufratu. Prezydent Erdogan mówił wczoraj, że Turcja będzie kontynuować walkę "dopóki PYD nie zostanie zniszczone", cokolwiek to znaczy.
Dynamiczny i pełen "zwrotów akcji" przebieg konfliktu w Syrii może świadczyć tylko o tym, że żadnego z tych scenariuszy nie można wykluczyć.

Aktualna mapa okolic Dżarabulus. Kolor żółty - SDF, zielony - rebelianci, czarny ISIS. Wszystkie wioski na północ od rzeki Sajur są już pod kontrolą rebeliantów.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz