czwartek, 19 maja 2016

Ofensywa armii w Damaszku; islamiści pogrążeni w wewnętrznych walkach.

Parada bojowników Armii Islamskiej, Wschodnia Ghouta, kwieceń '15 (foto: dailymail.co.uk)




Wschodnia Ghouta, czyli największy obszar podmiejski kontrolowany przez rebeliantów w stolicy kraju, Damaszku, już od ponad miesiąca jest areną niezwykle ciężkich i krwawych walk pomiędzy czołowymi frakcjami antyrządowymi w regionie. Zgodnie z przysłowiem "gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta", największym beneficjentem wewnętrznego konfliktu wśród podzielonej opozycji, który według proopozycyjnych źródeł pochłonął życie nawet ponad 500 bojowników, są siły wierne syryjskiemu prezydentowi Asadowi. Wojska rządowe od kilku tygodni wykorzystują chaos w szeregach islamistów i prowadzą własną ofensywę na przedmieściach Damaszku.
Dzisiejszy dzień był przełomowy jeśli chodzi o sytuacje na froncie - udany atak sił prorządowych zakończony zdobyciem kilku wiosek i miasteczek doprowadził do upadku niemal całego południowego sektora Majr w oblężonej Wschodniej Ghoucie.

Rebelianci walczą miedzy sobą. 
Preludium do mającego już wkrótce wybuchnąć z pełną mocą konfliktu między Legionem al-Rahman i Armią Islamską (JAI, Jaish al-Islam), czyli dwoma potężnymi, rywalizującymi między sobą ugrupowaniami islamistycznymi, był rajd członków tego pierwszego na kwaterę JAI w mieście Jisreen z 18 kwietnia. Pełnoskalowy konflikt rozpoczął się jednak dopiero 28 kwietnia ponownie z inicjatywy Legionu al-Rahman (LaR), który z pomocą Jaish al-Fustat zaatakował kolejne 6 kwater JAI w innych miastach Wschodniej Ghouty.

Jaish al-Fusat to operująca w Ghoucie koalicja Frontu al-Nusra (syryjskiej al-Kaidy), lokalnego oddziału Ahrar al-Sham (jednej z najpotężniejszych obok Nusry grup antyrządowych w Syrii) oraz mniej znanego ugrupowania Fajr al-Ummah. Armia Islamska jest wspieranym przez Arabią Saudyjską islamistycznym ugrupowaniem, również jednym z największych w Syrii. Ma ona przedstawicieli w Najwyższym Komitecie Negocjacyjnym, który reprezentują syryjską opozycję podczas rozmów pokojowych kierowanych przez ONZ. Ideologicznie JAI i LaR nie różnią się od siebie zbyt wiele.

Walki pomiędzy Armią Islamską (JAI) i Legionem Al-Rahaman, czyli odpowiednio największą i drugą największą grupą zbrojną w Ghoucie, są rezultatem trwających od miesięcy tarć między obiema frakcjami koncentrujących się wokół rosnących wpływów tego drugiego ugrupowania. Dotąd to JAI było ugrupowaniem dominującym militarnie i politycznie w oblężonej Wschodniej Ghoucie, lecz al-Rahman wchłonięciem w lutym lokalnej filii innego ugrupowania (Ajnad al-Sham) oraz późniejszą próbą zabicie szejka JAI umocnił swą pozycję i naraził się mocno kierownictwu JAI.

Portal Syria Direct przeprowadził wywiad z bojownikiem JAI w który twierdzi on, iż Legion Al-Rahman i al-Fustat usiłują powiększyć swe wpływy w regionie i zmarginalizować jego ugrupowanie.
Dezercja brygady przeciwlotniczej Legionu Al-Rahman do JAI motywowana błędnymi rozkazami kierownictwa LaR, wskazuje jednak, że nie wszyscy bojownicy tego ugrupowania są zadowoleni z bratobójczych walk. Kontrowersyjne starcia w istocie doprowadziły do niezadowolenia wśród mieszkańców Ghouty oraz lokalnych aktywistów i dowódców rebelianckich domagających się natychmiastowego zaprzestania walk.
Jak mówił w wywiadzie dla Syria Direct jeden z bojowników brygady Wolnej Armii Syryjskiej powiązanej z LaR: "Wschodnia Ghouta będzie cierpieć, z większym natężeniem walk, blokadą i utratą międzynarodowego zaufania dla umiarkowanych frakcji".

Do zakończenia walk jednak nie doszło, a ich natężenie osiągnęło maksymalny poziom 8 maja, gdy Armia Islamska z wykorzystaniem ciężkiego sprzętu, w tym czołgów, najechała i opanowała kontrolowane przez Legion miejscowości Misraba i Mudira.  Eskalacja konfliktu doprowadziła dwa dni później, po masowych protestach cywilów, liderów religijnych i politycznych, do powołania komitetu ds. rozwiązania konfliktu. Armia Islamska ugięła się pod narastającą presją i przekazała kontrolę nad Misribą neutralnej policji oraz zgodziła się na zaprzestanie walk. Rzecznik Legionu Wael Alwan mówił: "Jesteśmy gotowi walczyć z Armią Islamską w jednym okopie przeciwko siłom reżimu Asada". Pomimo obowiązującego zawieszania broni, kolejną rundę walk pomiędzy oboma ugrupowaniami odnotowano jednak 17 maja. Informowało o tym SOHR, które podawało również liczbę ponad 500 zabitych bojowników trwającego od 3 tygodni konfliktu. W wyniku walk miało zginąć również wielu cywili.

Ostatnie starcia i konflikty w szeregach opozycji raz jeszcze uwidaczniają głębokie różnice i podziały wśród nie tylko różnych od siebie ideologicznie frakcji, czego przykładem były starcia Nusry z Wolną Armią Syryjską w Idlib kilka miesięcy temu, lecz nawet niewiele różniących się od siebie ugrupowań, niepotrafiących dojść do porozumienia i skupić się na groźniejszym przeciwniku nawet w obliczu bezpośredniego zagrożenia.

Ofensywa sił rządowych. 
Na wyzwaniu rzuconym Armii Islamskiej przez Legion i jego sojuszników najbardziej skorzystały syryjskie siły prorządowe. W trakcie trwającej od 25 kwietnia wieloetapowej ofensywie stopniowo zaciskały one coraz mocniej pierścień okrążenia wokół sił rebelianckich w południowym sektorze, zostawiając im jednak wąską drogę ucieczki na północ. Po zajęciu przez ostatnie trzy tygodnie wielu miejscowości i farm, dziś przystąpiono do ostatniej fazy operacji. Wojska rządowe, wspierane przez silny kontyngent libańskiego Hezbollahu oraz lokalnych milicji syryjskich i palestyńskich, opanowały największe miejscowości w okolicy, miasta Zabdin i Deir al-Asfi i niemal całkowicie wyparły islamistów i rebeliantów z sektora. Postępy armii i sojuszniczych sił zostały potwierdzone zarówno przez źródła prorządowe, m.in.irański portal alalam.ir, jak i proopozycyjnych aktywistów i media (Orient News, SOHR, Syria Direct).

Operacja pod Damaszkiem wygenerowała największe postępy sił rządowych na tym froncie od miesięcy, prawdopodobnie od czasu ofensywy na miasto i bazę Majr al-Sultan i jej okolice z końca 2015 roku. Ofensywa najprawdopodobniej musiała być planowana od miesięcy, jednak wewnętrzne walki wśród rebeliantów z pewnością ułatwiły siłom prorządowym zadanie. Szef SOHR Rami Abdul Rahman przypomina, że większość Ghouty nadal jest w rękach rebeliantów, lecz dzisiejsze zdobycze armii i Hezbollahu otwierają możliwość dla dalszych postępów tych sił. Według niego szczególną rolę w walkach odegrał właśnie Hezbollah, który niedawno stracił jednego z bardzo wysokich rangą dowódców w Syrii, zabitego prawdopodobnie w rebelianckim ostrzale w okolicach damasceńskiego lotniska Mustafy Barredina.
Rolniczy sektor Majr ze względu na największą ilość farm w regionie pełni role "spichlerza" dla pozostałej części Ghouty. Z powodu jego utraty przez frakcję antyrządową pojawiały się spekulacje na temat możliwego zintensyfikowania oblężenia Ghouty i grożącego jej mieszkańcom głodu.

Źródła:
Syria Direct, "‘Shameful’ rebel infighting in East Ghouta leaves residents ‘in a state of shock’", 28/04/2016.
-"East Ghouta infighting over, for now: ‘People are tired of both sides’", 10/05/2016.
-"East Ghouta loses its breadbasket: ‘The regime exploited the ongoing infighting’" 19/05/2016.
Reuter, "Syrian government forces, allies capture extensive area near Damascus", 19/05/2016.
-"Fighting among Syrian rebels kills more than 50 - British monitor", 17/05/2016.

Sytuacja w regionie. Kolor zielony - obszary kontrolowane przez siły antyrządowe. 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz