niedziela, 13 marca 2016

Od protestów po zbrojne starcia, czyli wewnętrzny konflikt w głównym bastionie syryjskiej opozycji.

Zwolennicy Frontu Al-Nusra odbierają mikrofon aktywiście WAS podczas antyrządowych protestów w Marat Al Nu'man (@jenanmoussa)





Prowincja Idlib w północno-zachodniej Syrii, kontrolowana niemal w całości przez sił antyrządowe, stała się w ostatnich dniach miejscem dosyć niepokojących i zarazem ciekawych wydarzeń. Jak to się stało, że ciąg zdarzeń zapoczątkowany kilka dni temu antyrządowymi protestami aktywistów WAS, rozbitymi przez Front Al-Nusra, doprowadził do trwających od wczoraj walk pomiędzy tą związaną z Al-Kaidą wszechpotężną frakcją dżihadystyczną a najsilniejszym lokalnym ugrupowaniem "umiarkowanych rebeliantów" w tym rejonie, czyli 13 Dywizją WAS? Postaram się odpowiedzieć na pytanie, przybliżając jednocześnie relację pomiędzy głównymi frakcjami w tym największym bastionie sił antyrządowych w Syrii.

Dżihadyści vs. "umiarkowani".
W ciągu ostatniego tygodnia w kilku miastach w prowincji Idlib odbyły się protesty antyrządowe organizowane głównie przez aktywistów WAS (FSA, Wolnej Armii Syryjskiej), niegdyś mainstreamowego ugrupowania (czy też ruchu) przewodzącego antyrządowym wystąpieniom z lat 2011-12. Protesty te nie są niczym nowym i odbywają się tam co jakiś czas od początku konfliktu. Demonstranci niosą ze sobą zielono-czarno-białe flagi Francuskiego Mandatu Syrii i Libanu z 1932 roku które stały się po 2011 roku symbolem "rewolucji" i banerem WAS. Oczywiście na takich pochodach pojawiają się również flagi ugrupowań islamistycznych i dżihadystycznych.

Ugrupowania tzw. "umiarkowane" posługują się flagą mandatu, aby zdystansować się nieco od frakcji dżihadystycznych (choć nie jest to reguła, wiele ugrupowań i pojedynczych osób pod tym banerem sympatyzuje z Nusrą i islamistami) oraz podtrzymać idee "rewolucji", a co za tym idzie przyciągnąć zagranicznych sponsorów. Stosunek dżihadystów do tej flagi jest jednoznaczny: symbolizuje one wpływy Zachodu i niepożądany nacjonalizm i/lub demokrację oraz jest przez nich zabroniona i zwalczana (choć niezbyt skutecznie i raczej z niewielkim zapałem).

Nie trzeba było długo czekać na reakcję Nusry i ich sojuszników, gdy podczas poniedziałkowych protestów w mieście Idib wśród czarnych i białych banerów islamistycznych pojawiły się flagi Mandatu. Na miejscu natychmiast zjawili się zwolennicy i członkowie Nusry oraz ich sojusznicy, którzy zaczęli rozpędzać uczestników demonstracji. Doszło do sprzeczek, bijatyk, wyrwania flag i aresztowań.

Niemal natychmiast po tych wydarzeniach szereg organizacji i ugrupowań antyrządowych (m.in. Ahrar al-Sham) wydało oświadczania, w których potępiono takie traktowanie demonstrantów i wzywało się do wymierzenia sprawiedliwości agresorom. Mimo to, w oświadczeniach nie potępiono bezpośrednio Nusry (która zrzucała z siebie odpowiedzialność i wypierała się udziału w zajściach), a jedynie kilku jej pojedynczych członków (Ahrar w ogóle nie wskazał winnych), a o incydentach mówiono w tonie nieporozumienia.

Nusra atakuje. 
Na tym sprawa się jednak nie skończyła. Incydenty na innych demonstracjach przez cały tydzień się powtarzały. Do podobnych wydarzeń doszło w piątek w mieście Marat Al-Numan, jednym z bastionów Frontu Al-Nusra, gdzie protest został zaatakowany przez grupę zwolenników Nusry jeżdżącą z czarnymi flagami na motocyklach.

Do potężnej eskalacji konfliktu na linii dżihadyści - "umiarkowani" doszło natomiast wczoraj, gdy
członkowie Nusry i innych brygad dżihadystycznych (np. Jund al-Aqsa) przeprowadzili rajdy na bazy 13 Dywizji FSA (dywizji tylko z nazwy, w rzeczywistości ugrupowania znacznie słabszego) wokół Marat Al-Numan oraz przejęli wyposażenie i uzbrojenie grupy, w tym amerykańskie wyrzutnie TOW. 13 Dywizja potwierdziła śmierć kilku swoich członków, natomiast pro-opozycyjny SOHR informował o uprowadzaniu ok. 40 bojowników tego ugrupowania.

Według najnowszych informacji Dywizja 13 została dziś całkowicie rozbita i wyparta z miasta i jego okolic. Jej lider ma podobno znajdować się teraz w Turcji, a Nusra kontynuuje aresztowanie jego ludzi w Syrii.
Sytuacja w Idlib wciąż jest dynamiczna, a konflikt nadal trwa.

Szersze spojrzenie na problem. 
Agresja dżihadystów wobec tzw. "umiarkowanej opozycji" (to, co oznacza ten termin i na ile jest on nadal aktualny pozwolę sobie pominąć; jest to temat na osobny artykuł), to jedynie kolejna odsłona trwającego od lat konfliktu pomiędzy tymi obiema frakcjami. Pokaz siły Frontu Al-Nusra, jakim niewątpliwie jest ta agresja wobec 13 Dywizji i innych frakcji opozycyjnych, po raz kolejny ujawnił słabość podzielonych "umiarkowanych" i ich całkowitą zależność od świetnie zorganizowanych i przerażająco skutecznych organizacji dżihadystycznych. Rozbita na setki mniejszych, przywiązanych zwykle do swojego "podwórka", niedofinansowanych i znaczniej mniej doświadczonych ugrupowań Wolna Armia Syryjska jest dziś cieniem tego, czym była 4 czy 5 lat temu. Po tym jak Nusra w 2014 roku rozprawiała się ze związanymi z WAS potężnymi (ale też wg. niektórych komentatorów mocno skorumpowanymi) ugrupowaniami rebelianckim Hazzm Movement i SRF oraz wyeliminowała liderów rebelianckich, a struktury dowodzenia WAS w Aleppo uległy samorozpadowi, to dżihadyści stali się rozdającymi karty w Idlib. To właśnie frakcje islamistyczne i dżihadystyczne takie jak Nusra czy Ahrar Al-Sham, czyli dwa największe ugrupowania w Idlib, politycznie, militarnie i instytucjonalnie (np. poprzez kontrolę sądów - Sharia Courts) podporządkowały sobie inne ugrupowania rebelianckie w prowincji. WAS i inne nieco mniej "radykalne" siły potrzebują Nusry, bo tylko takie duże monolity jak Nusra mają tak doświadczonych i fanatycznych bojowników i posiadają środki i zasoby, aby tworzyć konwoje i prowadzić operacje ofensywne i defensywne w różnych częściach prowincji.

Wiele wskazuje na to, że Nusra nieprzypadkowo zaatakował właśnie teraz. Protesty w połączeniu z obecną sytuacją polityczną, tj. zawieszeniem broni i nadchodzącymi rozmowami pokojowymi, uderzały w Nusrę i stanowiły dla niej zagrożenie w postaci alienacji ugrupowania. Nusra atakiem na 13 Dywizję upiekła kilka pieczeni na jednym ogniu - wyczyściła z "zachodnich" rebeliantów spory obszar w prowincji konsolidując i poszerzając tym samym swoje zdobycze, zneutralizowała dużą frakcję która mogłaby mieć jakąś role w rozmowach pokojowych oraz po raz kolejny pokazała swą siłę. "Umiarkowani", choć nadal liczni, są teraz zbyt podzieleni i stosunkowo łatwi do kontrolowania dla organizacji.

Jedną z niewiadomych pozostaje reakcja kilku innych sporych ugrupowań islamistycznych i dżihadystycznych (przede wszystkim Ahrar Al-Sham) na ostatnie działania Nusry. Ahar Al-Sham, podobnie jak Nusra, jest salafistycznym i dżihadystycznym (choć o nieco innym charakterze) ugrupowaniem i blisko współpracuje z Frontem, ale jest z naszej "europejskiej" perspektywy bardziej "cywilizowana", tj. nie prowadzi aż tak agresywnej polityki (również wobec nie-dżihadystycznych ugrupowań) i była np. skłonna do zawieszenia broni i udziału w rozmowach pokojowych. Ahrar w obliczu dalszej eskalacji konfliktu może być niezadowolony postępującym osłabianiem sił antyrządowych przez Nusre, a różnice pomiędzy ugrupowaniami mogą się ujawnić i zaostrzyć, co może skutkować tarciami między oboma ugrupowaniami. Z drugiej strony Ahrar może w ogóle nie zareagować, tak jak to było w przypadku SRF i Hazzm w '14, a cała afera rozejdzie się po kościach.

Dodatkowe źródła, oprócz tych za linkowanych w tekście: syriadirect  syriadeeply.

Protesty w Marat Al-Numan (@jenanmoussa)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz